Wstajemy wcześnie bo śniadanie mamy o 6:00. Wyjeżdżamy o 7:00 na dalszą jazdę po Serengeti. Po godzinie jazdy kierowca zagapił się i lekko zjechał z utartego szlaku. Wpadł w błotnistą koleinę i nie mając sprawnych wszystkich napędów musiał skorzystać z pomocy innych. Okazało się, że nie miał nawet linki do holowania. Na szczęście znalazł się jeden z samochodów, który był lepiej wyposażony i miał linę. Gdy się zakopaliśmy to inne samochody zaczęły się zjeżdżać do nas, bo gdy zobaczyli, że jesteśmy długo w jednym miejscu to dla nich był to znak, że napotkaliśmy coś ciekawego.
O 10:50 przyjeżdżamy na kemping tam gdzie spaliśmy, zabieramy namioty i kuchara i jedziemy do Ngorongoro. Po drodze jesteśmy świadkami ucieczki stada bawołów przed lwicą. Wypatrzyliśmy ją na skale między drzewami i udało nam się ją sfotografować. O 12:50 jesteśmy u bram parku. Tu mamy lunch (suchy prowiant). Miejsce jest super. Są stoły, ławy a w dole wije się rzeczka a przy niej stada słoni. Małpki skaczą koło nas i tyko czekają na chwilę nieuwagi aby ukraść banana.
Po lunchu ruszamy dalej. Zajeżdżamy do jednej z wiosek masajskich. Tu płacimy po 10 $ od osoby (cena uzgodniona wcześniej). Jesteśmy około 1 godziny. Możemy robić zdjęcia, kręcić film. Oprowadzono nas po wiosce, byliśmy w szkole dla maluchów, braliśmy udział w tańcu. Pokazano nam ich wyroby rzemieślnicze. Ceny powalające nawet najbogatszych. Bransoletka 50 €. Wcześniej słyszeliśmy o cenach zaporowych więc temat zakupów pamiątek zostawiliśmy.
Przed wieczorem dojechaliśmy na kemping. Rozbito namioty na polance. Tym razem było ich bardzo dużo. Kucharz poszedł przygotować kolację a my mieliśmy okazję wykąpać się w ciepłej wodzie. Podłączyliśmy ładowarki by doładować baterie i poszliśmy obejrzeć zachód słońca. Miejsce niezbyt imponujące ale trochę oddało klimat tego miejsca, co będzie widać na fotkach.
Przydatna strona.
Rezerwat Ngorongoro Zapraszamy do obejrzenia filmu A visit to the Masai village