Lecimy liniami Aerolineas Argentinas do Buenos Aires, a następnie liniami Flybondi do Puerto Iguazu.
Tym razem kupiliśmy dla bezpieczeństwa dwa loty z większą przerwą przesiadkową. Nie chcieliśmy kupować lotu „na ryzyko pasażera”.
W Santiago przystanki autobusowe poza głównymi arteriami to przeważnie małe tabliczki przytwierdzone do muru budynków, na wysokości około 2 m z numerami autobusów i namalowanymi na ulicy napisem BUS.
Na głównych ulicach są wyznaczone buspasy z wiatami przystankowymi.
Nie ma żadnych rozkładów jazdy. Te podawane w Internecie niekoniecznie pokrywają się z rzeczywistością o czym mogliśmy się przekonać jadąc na lotnisko.
W internecie w Google wpisaliśmy jak zwykle to czynimy miejsca skąd i dokąd chcemy jechać. W dzień to jakoś działało. Jadąc na lotnisko zrobiliśmy to samo. Z centrum gdzie mieszkaliśmy pokazało nam numer autobusu i miejsce z kolejnym numer autobusu, gdzie powinniśmy się przesiąść aby dojechać do celu. Następnie już kilka km przed lotniskiem mieliśmy zmienić autobus.
W praktyce wyglądało to tak, wyszliśmy z mieszkania około północy. Autobusy miały jeździć co około 15 minut, a w rzeczywistości przyjazd nie zgadzał się z godzinami podanymi w Internecie. Dojechaliśmy do przystanku przesiadkowego i za pomocą Googla Tłumacza próbowaliśmy dopytać się oczekujących na przystanku Chilijczyków o potwierdzenie numeru i trasy autobusu jadącego na lotnisko. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że powinniśmy wziąć „Ubera”, bo o tej godzinie autobusem nie dojedziemy. Na pytanie kiedy musimy być na lotnisku odpowiedzieliśmy, że lot mamy dopiero przed 9 rano i tak bardzo się nam nie spieszy. Popatrzyli w swoje aplikacje komunikacji autobusowej i stwierdzili, że jak tak to Ok.
Wsiadając do autobusu pokazaliśmy kierowcy na telefonie gdzie chcemy wysiąść. Ten ciemnoskóry w dredach coś tam powiedział sobie pod nosem i na tym się skończyło. W telefonie obserwowałem trasę przejazdu. W między czasie wywiązała się wśród już coraz mniej licznych pasażerów dyskusja dotycząca naszego przejazdu. Podchodzili do kierowcy i coś rozmawiali (dla nas to było niezrozumiałe).
W tym miejscu muszę powiedzieć, że w Santiago ciągle nas upominani żeby nie nosić aparatu i kamery na widoku, plecak mieć z przodu, a Marysi pokazywano żeby zdjęła kolczyki, bo zrywają rozrywając uszy. Były koloru żółtego więc myśleli, że to złote. Żeby się nie narażać na ewentualne zerwanie kolczyków zdejmowała je.
Żeby jaśniej to opisać, to na pewnym odcinku droga autobusu była w kształcie litery „U”. My mięliśmy przesiąść się na „na dole tej litery, przy zakręcie”. Młoda dziewczyna z chłopakiem usiłowała nas przekonać żebyśmy wyszli „na górnym prawym rogu litery U” i przeszli na przełaj na „lewy górny róg litry U”. Miało to być kilka przecznic,, nie wiem czy była droga, czy jakieś karkołomne przejście. Powiedziałem, że w telefonie obserwuję drogę, jest Ok. i wyjdziemy dalej na przystanku przesiadkowym. Obawialiśmy się z ich strony rabunku.
Po chwili okazało się, że jesteśmy na peryferiach i w autobusie oprócz nas został tylko jrden człowiek.
Zbliżając się do miejsca gdzie powinniśmy wysiąść, nacisnęliśmy przycisk, widząc, że kierowca nie zwalnia poprosiliśmy go o zatrzymanie się, a ten nic nie reagował tylko pędził do przodu.
Pomyśleliśmy „co za złośliwy typ, chce żebyśmy z walizkami dymali po nocy do przejechanego przystanku”
Jechał dalej nie reagując na nasze ponaglenia. W pewnym momencie facet jadący z nami kazał mu się zatrzymać (nie wiemy czy to było na kolejnym przystanku, czy pomiędzy).
Wyszliśmy a ten po hiszpańsku coś mówił. Pokazał palcem do góry i z tego zrozumieliśmy tylko, że wspomniał coś o Bogu. Do dziś nie wiemy, czy to znaczyło, że Bóg go nam zesłał, czy Bóg nam pomógł. Wezwał nam Ubera, powiedział ile mamy zapłacić, poczekał kilka minut na przyjazd, podszedł do kierowcy i zamienił z nim parę słów. Nie wiemy o czym rozmawiali, czy powiedział coś w stylu, że jesteśmy jego gośćmi czy coś innego ale zapłaciliśmy tak jak było ustalone.
Czekając na taksówkę dopiero do nas doszło, że kierowca mógł być w zmowie z innymi osobami i jak byśmy wyszli tam gdzie by się zatrzymał, to w najlepszym przypadku ocalili byśmy życie, ale wszystko inne mogliby ukraść. Zostali byśmy goli, bez rzeczy, pieniędzy i paszportów. Przed nami była jeszcze Argentyna i dopiero powrót do domu.
Na lotnisku zdaliśmy dokument SAG (Servicio Agrícola y Ganadero), który dostaliśmy przy wjeździe do Chile i wciąż nie mogąc zapomnieć o przygodzie jaka nas spotkała w drodze na lotnisko poszliśmy w kierunku bramki wylotowej.
Wylot mamy o 8:55. W Buenos Aires (AEP) lądujemy o 11:00.
Następny lot z Flybondi do Iguazu Falls (IGR).
Skontaktowaliśmy się z naszą gospodynią w Puerto Iguazu z pytaniem, czy może nam zorganizować jakiś transport z lotniska, bo obawialiśmy się, że może być problem ze znalezieniem busa transferowego.
Dostaliśmy numer telefonu do taksówkarza, który znał numer naszego lotu i miał nas odebrać.
Kupując bilety a Polsce mieliśmy podaną godzinę wylotu 18:35. Będąc jeszcze w kraju zmieniono na 20:00. Na lotnisku okazało się, że lot jest opóźniony najpierw o 1 godzinę, a później o kolejną. Wystartowaliśmy o 22:00.
Wylądowaliśmy o 23:50. Umówiony taksówkarz odebrał nas i za wcześniej uzgodnioną cenę (20 USD) i zawiózł nas do mieszkania.
Jak się okazało minibusy transferowe czekają na samoloty i nie ma obaw, że nie będzie czym dojechać do miasta.
Przejazd kosztuje w dwie strony 13 000 ARS/osoba, a w jedną 7 500 ARS/osoba. Zawożą i odbierają z podanego adresu. Bilety kupuje się w kasie. Przyjmują tylko peso argentyńskie.
Cena benzyny 1L - 1287 ARS, Diesel 1L – 1260 ARS
Obywatele polscy nie potrzebują wizy, gdy udają się do Argentyny turystycznie na okres do 90 dni.
Turysta może być poproszony o okazanie biletu powrotnego oraz dowodu posiadania wystarczających środków finansowych na pokrycie kosztów podróży. Podczas kontroli granicznej pobierane są dane biometryczne (zdjęcie wykonywane na miejscu, odciski palców), z reguły należy także podać planowany adres pobytu w Argentynie.
Poruszanie się po Argentynie jest swobodne. Nie ma obowiązku meldunkowego.
Język urzędowy Argentyny – hiszpański. Wtyczki i gniazda takie jak w Polsce (typ C).
Ezeiza (Ministro Pastarini) jest głównym lotniskiem międzynarodowym w Buenos Aires. Ezeiza posiada dwaterminale stary B i nowy A. Wszystkie linie międzynarodowe korzystają z terminalu A, podczas gdy terminal B jest przeznaczony dla Aerolineas Argentinas.
Loty w obrębie Argentyny odbywają się z lotniska Jorge Newbery Apt. (AEP), położonego w centrum miasta.
Klimat Argentyny jest bardzo zróżnicowany, ponieważ kraj ten rozciąga się na ogromnym obszarze i obejmuje wiele różnych regionów geograficznych. W północnej części kraju, w regionie Gran Chaco, panuje gorący i suchy klimat, a temperatury mogą osiągać nawet 40°C w ciągu dnia. W centralnej części Argentyny, w okolicach Buenos Aires, klimat jest umiarkowany, z ciepłymi latami i chłodnymi zimami.
Na południu kraju, w Patagonii, panuje chłodny klimat morski, a temperatury mogą spaść poniżej zera w ciągu zimy. Region ten jest także narażony na silne wiatry i opady deszczu oraz śniegu. W Andach, na zachodzie kraju, panuje klimat górski, a temperatury są znacznie niższe niż na poziom. morza, szczególnie na wysokościach powyżej 3 tys. m. Najlepsze miesiące na podróż do Argentyny to marzec, kwiecień, maj, wrzesień i październik. W tym okresie temperatury są łagodne, a opady deszczu nie są zbyt częste. To idealny czas na zwiedzanie miast, wędrówki po parkach narodowych i korzystanie z różnych atrakcji turystycznych. W tym okresie krajobrazy Argentyny są pełne kolorów, a wiele festiwali i imprez odbywa się na świeżym powietrzu.