W Modlinie jesteśmy o czasie tj. o 12:10.
Warszawa przywitała nas śniegiem i mrozem. Wiał mroźny wiatr a my z samolotu do terminala szliśmy pieszo (nie podstawili żadnego autobusu).
Nie widzieliśmy erupcji wulkanu. Może to i dobrze bo po powrocie dostaliśmy maila z recepcji naszego hostelu, że Etna się budzi. za parę dni była następna silniejsza erupcja i lotnisko w Katanii zamknięto. Gdyby to nastąpiło wcześniej to mięli byśmy problem z powrotem do Warszawy.