Celem dzisiejszego marszu jest dotarcie do wioski etnicznych mieszkańców Karen.
O 8:30. mięliśmy śniadanie a o 9:30.opuściliśmy obozowisko. Do pokonania było 8 km. Droga dużo łatwiejsza,ale w pewnym momencie okazała się bardzo niebezpieczna gdyż, z zarośli wyskoczył na ścieżkę jadowity zielony wąż. Maj zdążył odskoczyć i krzyknąć "wąż". Wszyscy zatrzymaliśmy się i powoli dużym kołem ominęliśmy przeszkodę. Przewodnik powiedział, że miał dziś dużo szczęścia bo mógłby już nie żyć. Po ukąszeniu trzeba dostać surowicę w ciągu godziny, a nie było takiej możliwości.
O 12:15.dotarliśmy do wioski, która liczyła 280 mieszkańców. W jednym z domów zatrzymaliśmy się tam na obiad i nocleg.
W odległości 15 min. drogi od wioski znajdował się wodospad pod którym było wejście do jaskini. Poszliśmy tam oczywiście i mogliśmy wreszcie pożądnie się wykąpać, bo w domu były warunki gorsze niż spartańskie. Łazienka w przybudówce domu z sedesem ale spłuczka to 200 litrowa beczka z garnkiem do spłukiwania. Oświetlenia też tam nie było, więc chodziliśmy z własnymi latarkami. Kolacja była o 18:00.
Poza wioską znajdował się kościół Baptystów, niestety był zamknięty.
Charakter i klimat wioski oddają poniższe zdjęcia.
Zapraszamy do obejrzenia filmów Umphang - Through the jungle to the village of KarenUmphang, Waterfall in the village of Karen