Po kilkunastu godzinach jazdy o 4:00 docieramy do Jhansi. Kupujemy bilety na najbliższy pociąg do Khajuraho - 29 Rs/osoba, który miał być o 7:10.
Był to pierwszy skład jadący w tym dniu do Khajuraho. Pociąg podstawiono przed czasem ale odjazd nieco się opoźnił. Ku naszemu zaskoczeniu było bardzo czysto, nawet podłoga była chyba umyta na mokro. Po kilkunastu minutach przejeżdżaliśmy przez Orche, średniowieczne miasto leżące nad rzeką Betwą. Z daleka widzieliśmy tylko pałac z fortecą i żałowaliśmy, że w Polsce nie wykupiliśmy biletów kolejowych na wszystkie przejazdy bo jak wcześniej pisaliśmy nie było już biletów na inne połączenia dzięki, którym moglibyśmy na perę godzin wpaśc do Orchy. Nie przypuszczaliśmy, że na mniej uczęszczanych trasach mogą być problemy.
Pociąg był wypełniony osobami na ful. Niektórzy co mniejsi tubylcy zajmowali leżące miejsca na górnych pułkach przeznaczonych na bagaż. Jako, że był to pociąg lokalny często się zatrzymywał i wciąż to nowi sprzedawcy wpadali do niego i oferowali swoją żywność i przekąski typu orzeszki ziemne itp. Ku naszemu zdziwieniu wszyscy łupiny, papiery itp. rzucali pod nogi choć wszystkie okna na około były otwarte. Do tej pory widzieliśmy, że wszystko było wyrzucane za okno.