Pobudka jak zwykle o 5:00 rano.
Ogarniamy się i idziemy na dworzec Cotisse Transport. O 6:30 mamy busa do Morondavy (700 km).
Po jakiś 40 minutach jazdy skierowano nas na objazd (musiał być śmiertelny wypadek). Jechaliśmy a właściwie staliśmy w miejscu, policja wprowadziła ruch wahadłowy. Na właściwą drogę wjechaliśmy dopiero o 10:00.
O 13:00 kierowca zatrzymał się w ustalonej restauracji na obiad (gdzieś przed miejscowością Ampitatafika).
Następny posiłek był o 17:34 w Mandoto.
Droga okropna, dziura na dziurze (może trochę lepsza niż ta do Toliara). Ciągła redukcja biegów 1, 2, czasami 3 i stop przed wyrwą.
Tak przebiegała niemal cała droga.
Był tylko 1 kierowca. Zatrzymywaliśmy się czasami „na siusiu”, kierowca na krótki odpoczynek.
Do celu zostało może 50 km, zmęczenie dopadło kierowcę i musiał z 15 minut się zdrzemnąć.
Na miejsce dotarliśmy o 03:50 nad ranem.
Na szczęście do naszego hotelu Menabe było 350 m.